sobota, 16 listopada 2013

GÓRY ANAGA ( SAN ANDREAS, TAGANANA, CHAMORGA)


Tym razem postanowiliśmy przejechać się na północny - wschód wyspy i podziwiać dzikie góry Anaga.

Zaczęliśmy od chwili relaksu na Playa de las Teresitas. Ulubiona plaża naszej córeczki. Rosną na niej palmy, a plaża wysypana jest żółtym piaskiem, przywiezionym specjalnie z Sahary.


Po chwili zabawy, ruszyliśmy dalej z San Andreas na północ. Jechaliśmy górską, krętą drogą podziwiając krajobraz gór i oceanu jednocześnie.


Dalej skręciliśmy w boczną drogę do Taganany. Przed tunelem del Bailadero jest miejsce na postój. Niestety widoku nie ma, wszystko przysłaniają rosnące tam drzewa.
Tuż za tunelem, jak za dotknięciem czarodziejskiej różki, pogoda się zmieniła. Niebo przysłoniły szare chmury i wiał chłodny wiatr.
Roztoczyły się za to piękne widoki na ocean, położoną w dole Taganane oraz skały Roque de las Animas. Po drodze warto na chwilę zatrzymać się przy punkcie widokowym, by spojrzeć na wszystko dokładniej.


Z Taganany droga prowadzi wzdłuż wybrzeża. Pierwsza plaża – Playa de San Roque, do której dotarliśmy, to ulubione miejsce osób uprawiających surfing. Podobno są tutaj najlepsze warunki do uprawiania tego sportu na Teneryfie. Na przeciwko plaży znajdują się knajpki, gdzie można zjeść smażoną rybę i napić się kawy.


Jadąc dalej w stronę Alasicigas, jest kolejna plaża. Tutaj z kolei lądują paralotniarze.


Droga kończy się w Benijo. Jest tu kolejna knajpka i piękny widok na wybrzeże.


Niestety stąd można ruszyć już tylko na piechotę. My zawróciliśmy do TF12 i pojechaliśmy w stronę Chamorgi. Droga kręta, najpierw pnie się w górę. Warto zatrzymać się na samej górze przy punkcie widokowym Mirador del Bailadero. Roztacza się tutaj cudny widok, jednocześnie na północne i południowe wybrzeże.


Stąd droga niestety staje się wąska, kręta i często przechodzi przez gęsty las. Doprowadziła nas do miejscowości Chamorga. To mała wioska z kilkoma porozrzucanymi domami. Jest tam również mały plac z kapliczką i kilkoma smoczymi drzewami. Droga do tej miejscowości daleka i kręta, panuje tam cisza i ma się wrażenie, jakby było to miejsce zapomniane przez świat.


Znów zawróciliśmy i mieliśmy jechać jeszcze do Taborno. Niestety jest już jesień, o 17 robi się szaro, a o 19 jest już zupełnie ciemno. Pogoda popołudniami gwałtownie się zmienia. Robi się zimno. Zmęczeni i zmarznięci postanowiliśmy zostawić resztę ciekawych miejsc na następny raz i pojechaliśmy do domu.