Była to jednodniowa, autokarowa wycieczka z przewodnikiem. Nic wielkiego, ale dało ogólny pogląd na wyspę i jej historię.
Na wyspę pływają wodoloty z Los Cristianos. Podróż jest przyjemna. Trwa 40 min i jak się ma szczęście, można wypatrzeć delfiny.
Na wyspie miesza ok 17 tys mieszkańców, którzy zajmują się gospodarką i turystyką. Młodzi ludzie,niestety opuszczają wyspę w poszukiwaniu pracy i lepszego życia.
Wyspa jest wspaniałym miejscem dla osób lubiących piesze wędrówki i obcowanie z przyrodą. 10 % wyspy zajmuje park narodowy, z najstarszymi drzewami na świecie. Las laurowy jest niewysoki, ale bardzo gęsty, omszały i zanurzony we mgle. Sprawia niesamowite, magiczne wrażenie.
Nasza wycieczka zaczęła się od jazdy autokarem krętą serpentyną w górę wyspy. Po niedługim czasie autokar zatrzymał się w punkcie widokowym, skąd mogliśmy podziwiać piękną panoramę na Teneryfę i położone w dole San Sebastian.
Kawałek dalej, postój był w punkcie widokowym Mirador Degollada de Peraza. Szybkie spojrzenie na otaczające krajobrazy, miasteczko w dole i ucieczka do autokaru. Tutaj, na ponad 1000 m n.p.m zimny październikowy wiatr dawał się we znaki porozbieranym turystom.
Kolejne postojowe już na szczycie by podziwiać najwyższy szczyt na Gomerze, Garaionay 1487 m n.p.m.
Postój był w miejscu piknikowym La Laguna Grande. Są tu ławki, grille i kawiarnia. Ale przede wszystkim, można pospacerować po tym cudownym lesie. Przygotowana jest tutaj ścieżka edukacyjna z tabliczkami informacyjnymi o typowej roślinności.
Las laurowy jest na terenie Parku Narodowego de Garajony i od 1986 roku jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Narodowego i Przyrodniczego UNESCO.
Jest to jeden z najstarszych obszarów leśnych na świecie. Jako nieliczny uchronił się przed zniszczeniem podczas ostatniej epoki lodowcowej. Spacer po tym gęstym, omszałym i okrytym porostami lesie, zatopionym w wilgotnej mgle, to jak wędrówka w czasie o miliony lat. Przeżycie niesamowite.
Z tego cudnego miejsca autokar zabrał nas już w dół w stronę Agule. Po drodze jeszcze chwila przerwy na podziwianie krajobrazu i położonych w dole wiosek na północnej stronie wyspy: Vallehermoso oraz Tamargada. Potem piękny widok na Agule z panoramą szczytu El Teide w tle.
Postój na planowany w wycieczce posiłek. Knajpka bardzo przyjemna. Zupa z korzenia rośliny przypominającej w smaku ziemniaki, a na drugie mięso z ryżem. Proste i smaczne. Ale nie jedzenie zrobiło na nas wrażenie. W ramach wycieczki, obsługa knajpy zaprezentowała nam język gwizdany. Jest to sposób porozumiewania się rdzennych Guanczów.
Kawałek dalej, postój był w punkcie widokowym Mirador Degollada de Peraza. Szybkie spojrzenie na otaczające krajobrazy, miasteczko w dole i ucieczka do autokaru. Tutaj, na ponad 1000 m n.p.m zimny październikowy wiatr dawał się we znaki porozbieranym turystom.
Kolejne postojowe już na szczycie by podziwiać najwyższy szczyt na Gomerze, Garaionay 1487 m n.p.m.
Po przejechaniu wierzchołka, zaczęliśmy zanurzać się w gęstym, laurowym lesie. Kręta, wąska droga i gęsty, zamglony las przenosił nas w inny wymiar. Tu poczuliśmy, jak inna jest ta wyspa od Teneryfy.
Postój był w miejscu piknikowym La Laguna Grande. Są tu ławki, grille i kawiarnia. Ale przede wszystkim, można pospacerować po tym cudownym lesie. Przygotowana jest tutaj ścieżka edukacyjna z tabliczkami informacyjnymi o typowej roślinności.
Las laurowy jest na terenie Parku Narodowego de Garajony i od 1986 roku jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Narodowego i Przyrodniczego UNESCO.
Jest to jeden z najstarszych obszarów leśnych na świecie. Jako nieliczny uchronił się przed zniszczeniem podczas ostatniej epoki lodowcowej. Spacer po tym gęstym, omszałym i okrytym porostami lesie, zatopionym w wilgotnej mgle, to jak wędrówka w czasie o miliony lat. Przeżycie niesamowite.
Z tego cudnego miejsca autokar zabrał nas już w dół w stronę Agule. Po drodze jeszcze chwila przerwy na podziwianie krajobrazu i położonych w dole wiosek na północnej stronie wyspy: Vallehermoso oraz Tamargada. Potem piękny widok na Agule z panoramą szczytu El Teide w tle.
Postój na planowany w wycieczce posiłek. Knajpka bardzo przyjemna. Zupa z korzenia rośliny przypominającej w smaku ziemniaki, a na drugie mięso z ryżem. Proste i smaczne. Ale nie jedzenie zrobiło na nas wrażenie. W ramach wycieczki, obsługa knajpy zaprezentowała nam język gwizdany. Jest to sposób porozumiewania się rdzennych Guanczów.
El Silbo Gomero ( Gwizd Gomeryjski) jest słyszalny nawet z odległości 4 km. Posiada ok 3 tys gwizdanych słów. Język ten podobny jest nieco do alfabetu morsa, a został wymyślony by łatwiej przekazywać sobie informacje z jednej na drugą stronę wąwozu. Jeszcze do niedawna język ten zanikał, ale obecnie nauka jego stała się obowiązkowym przedmiotem w szkołach na wyspie.
Poobiedni odpoczynek w autokarze podziwiając cudne widoki.
Poobiedni odpoczynek w autokarze podziwiając cudne widoki.
Kolejny przystanek był przy małym ogrodzie, gdzie dla turystów uprawia się rośliny typowe dla Wysp kanaryjskich. Mogliśmy więc z bliska zobaczyć jak rosną banany, awokado itp. A także dowiedzieć się jak zbiera się miód palmowy. Oczywiście na miejscu znajdował się również sklep dla turystów.
Zakończenie wycieczki w San Sebastian, gdzie była jeszcze chwila na spacer w tym najważniejszym mieście na wyspie.
Jadąc drogą od portu, po prawej stronie, ukazuje nam się zielony, trawiasty park z wierzą po środku. Wieża ta to Torre del Conde ( Wieża Hrabiego). Jest to pierwszy budynek wzniesiony przez Hiszpanów w San Sebastian w 1447 r. Mieszkała w nim pierwsza dama Gomery Beatriz de Bobadilla.
Spacerując zaś Calle Real, warto zajrzeć do punktu informacji turystycznej. Na środkowym dziedzińcu znajduje się tam studnia. Ze źródłem tego Krzysztof Kolumb zaopatrywał swoją karawele w wodę, przed wyprawą do Indii w 1492 r.
Idąc dalej ta ulicą dochodzimy do kościoła Iglesia de la Virgen de la Asuncion. A za kolejne 100 m znajduje się po prawej stronie Casa de Colon ( Calle Real 56). Jest to mały, kolonialny budynek w który miał się zatrzymać Krzysztof Kolumb, przed swoją pierwszą dalekomorską wyprawą.
Jadąc drogą od portu, po prawej stronie, ukazuje nam się zielony, trawiasty park z wierzą po środku. Wieża ta to Torre del Conde ( Wieża Hrabiego). Jest to pierwszy budynek wzniesiony przez Hiszpanów w San Sebastian w 1447 r. Mieszkała w nim pierwsza dama Gomery Beatriz de Bobadilla.
Jeszcze mała kawa albo zimne piwo, w cieniu wielkiego drzewa na głównym placu i powrót na statek, który zabrał nas z powrotem na Teneryfę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz