Zaczęliśmy od chwili relaksu na Playa
de las Teresitas. Ulubiona plaża naszej córeczki. Rosną na niej
palmy, a plaża wysypana jest żółtym piaskiem, przywiezionym
specjalnie z Sahary.
Po chwili zabawy, ruszyliśmy dalej z
San Andreas na północ. Jechaliśmy górską, krętą drogą podziwiając krajobraz gór i oceanu jednocześnie.
Dalej skręciliśmy w boczną drogę do
Taganany. Przed tunelem del Bailadero jest miejsce na postój.
Niestety widoku nie ma, wszystko przysłaniają rosnące tam drzewa.
Tuż za tunelem, jak za dotknięciem czarodziejskiej różki, pogoda się zmieniła. Niebo przysłoniły szare chmury i wiał chłodny wiatr.
Tuż za tunelem, jak za dotknięciem czarodziejskiej różki, pogoda się zmieniła. Niebo przysłoniły szare chmury i wiał chłodny wiatr.
Roztoczyły się za to piękne widoki
na ocean, położoną w dole Taganane oraz skały Roque de las
Animas. Po drodze warto na chwilę zatrzymać się przy punkcie
widokowym, by spojrzeć na wszystko dokładniej.
Z Taganany droga prowadzi wzdłuż
wybrzeża. Pierwsza plaża – Playa de San Roque, do której
dotarliśmy, to ulubione miejsce osób uprawiających surfing.
Podobno są tutaj najlepsze warunki do uprawiania tego sportu na
Teneryfie. Na przeciwko plaży znajdują się knajpki, gdzie można
zjeść smażoną rybę i napić się kawy.
Droga kończy się w Benijo. Jest tu
kolejna knajpka i piękny widok na wybrzeże.
Niestety stąd można ruszyć już
tylko na piechotę. My zawróciliśmy do TF12 i pojechaliśmy w
stronę Chamorgi. Droga kręta, najpierw pnie się w górę. Warto
zatrzymać się na samej górze przy punkcie widokowym Mirador del
Bailadero. Roztacza się tutaj cudny widok, jednocześnie na północne
i południowe wybrzeże.
Stąd droga niestety staje się wąska,
kręta i często przechodzi przez gęsty las. Doprowadziła nas do miejscowości Chamorga. To mała wioska z kilkoma
porozrzucanymi domami. Jest tam również mały plac z kapliczką i kilkoma smoczymi drzewami. Droga do tej miejscowości daleka i kręta,
panuje tam cisza i ma się wrażenie, jakby było to miejsce
zapomniane przez świat.
Znów zawróciliśmy i mieliśmy jechać
jeszcze do Taborno. Niestety jest już jesień, o 17 robi się szaro,
a o 19 jest już zupełnie ciemno. Pogoda popołudniami gwałtownie
się zmienia. Robi się zimno. Zmęczeni i zmarznięci postanowiliśmy
zostawić resztę ciekawych miejsc na następny raz i pojechaliśmy
do domu.